Staramy się o maluszka już od pewnego czasu i wiem jedno im bardziej się stresuję, tym trudniej mi cieszyć się codziennością. Dlatego postanowiłam trochę odpuścić i żyć nadzieją, zamiast ciągłego analizowania objawów, testów i dat… Nie jest to łatwe, bo przecież to nasze wielkie marzenie, ale wierzę, że wszystko ma swój czas. Staram się skupić na tym, co mogę kontrolować – dbam o zdrowie, o dobrą energię w naszej relacji, o to, by nie zatracić radości w całym tym procesie. A kiedy przyjdzie ten moment i zobaczę te dwie kreski – to będzie najszczęśliwszy dzień!
Mam nadzieję, że udzieli Wam się moja energia! Nie dajcie sobie wejść na głowe! Dajcie znać co tam u Was słychać dziewczyny, a tymczasem uciekam spać!