Ja chyba oszaleje z nerwów! Jestem przerażona.. nie sądziłam, ze tak bardzo będę się bała jak zajdę w ciążę… ciągle mam wrażenie że nic z tego nie będzie.. że znów się nie uda… na USG byłam 6+3 i nie było widać jeszcze serduszka… ja wiem że może być później umówił mnie lekarz na poniedziałek na kolejne badanie ale od tego momentu dosłownie panikuje jak małe dziecko.. chce potwierdzenia że jest wszystko okej.. jestem przerażona… wy też tak panikowałyście na początku i czułyście taki niepokój ?
Też panikuję i szaleję. To pierwsza ciąża, mieliśmy nigdy nie mieć dzieci i nagle w wieku 36 lat dowiaduje się ,że będę mamą. Dziś 7 tydzień. W sobotę zaczęłam krwawić, jechałam do lekarza przekonana ,że to koniec. Jednak serduszko biło, dostałam tonę leków, krwawienie ustało już w sobotę w nocy.Następna wizyta w środę, a ja panikuję, że coś będzie nie tak.
Doskonale wiem co czujesz… nie mogę przestać myśleć o tym że znów może coś się stać…
Chyba poprostu musimy być dobrej myśli…
Najlepsze podejście myślę że to tylko w głowie z pewnością będzie wszystko dobrze
dawaj znać jak u Ciebie sytuacja się rozwija
życie potrafi nas zaskakiwać a ja uwielbiam czytać o dobrych rzeczach
nugdy nie stracilam ciazy, ale choruje na nerwice i mam ogromne stany lękowe , nie zapomne jak musialam czekac az 6 tygodni by zobaczyc czy w ogole jestem w ciazy, czy jest serduszko, cokolwiek. Przed sama wizyta prawie wymiotowalam ze stresu…
Pamietam jak lekarz powiedzial mi na pcozatku kiedy bardzo sie denerwowalam: nic co moze sie stac w ciazy nie zaszkodzi tak dziecku jak pani stres. I bardzo to wzielam do siebie. Ze maluszek ma tylko mnie i ja mam byc tarcza i obrona i nie dopuszczac do niego nic zlego. Taka nasza rola. a jak juz jest ciezko to dziewczyny psychoterapeuta i psychiatra ktorzy pomoga w ciazy. Nie narazajmy siebie i bobasa:pink_heart:wysylam duzo sil i dobrej energii
Bardzo mocny stres mam wrażenie że teraz w moim stanie rozumiem Cię doskonale! niby wiesz że trzeba być dobrej myśli ale z nerwów i ze strachu o zdrowie i życie maleństwa nie da się myśleć racjonalnie
a teraz wszystko dobrze ? Jak się czujesz ?
Dziękuję za te słowa faktycznie jesteśmy tarczami może warto się wybrać na rozmowę żeby chociaż spróbować tak się nie stresować
Codziennie pracuje nad tym zeby sie nie zapominac i zeby wysylac tylko dobre mysli do bobasa, ale jestesmy “tylko” mamuśkami. Najwazniejsze zeby ciagle sobie uprzytomnić ze chodze do lekarza, robie badania, jestesmy pod opieka, dbam o siebie, wszystko na co mam wplyw robie. Bobasek jest zaopiekowany
Rozumiem Was i z całego serca polecam rozmowę z lekarzem prowadzącym lub psychologiem bo niestety sama wiem, że ten stres nie minie tak szybko najpierw u mnie zaczęło się od lekkiego krwawienia jakoś w 5/6 tyg. Stres był ogromny że tracę dzieciątko zanim jeszcze zaczęło bić serduszko. Pojechałam do lekarza - nie wiadomo skąd krew, możliwe że to było przesuwanie się komórek i pęknięcie jakiejś małej komórki. Serduszka nie było jeszcze widać tylko mały pęcherzyk. Więc zaczął się stres czy serduszko się pojawi. Chwilę po tym miałam kontrolę - na której nadal nie było widać serduszka ale za to pojawił się 2 pęcherzyk i informacja że bliźniaki o ile serduszka 2 się rozwiną. Po tygodniu znowu plamienie - mocniejsze i znów sor. Znów nie wiadomo skąd więc nie wiadomo co robić - jedno serduszko już biło ładnie na drugie czekaliśmy. Kolejny tydzień to czekanie co kolejnym serduszkiem, niestety nie udało się. Po tych przygodach mówiłam sobie że będzie dobrze, byle do 12 tygodnia - bo to taka data graniczna gdzie ryzyko poronienia bardzo spada. Po tym czasie wyluzowałam. 15 tc pojechałam do rodziców, podczas wysiadania z pociągu poczułam morko - spojrzałam w dół a spodnie całe aż do kolan były we krwi. Lało się ze mnie potwornie, płacz krzyki, szpital, w szpitalu lekarka która nastawiała mnie że to koniec ciąży mimo że serce bije… nikomu tego nie życzę. Okazało się że był to raczej pęknięty krwiak i nic złego się nie działo jednak to jaki ona mi stres wprowadziła gadaniem negatywnym… tego nie da się opisać. Obecnie 18 tc, naczytałam się że można uznać że ciąża jest bezpieczna po 24 bo przeżywalność dzieci w przypadku porodu wynosi już ponad 80% i czekam jak na igłach, panikując przy każdym bólu (który teraz jest też normalny bo rosnę jednak).
Kończąc - jeśli to Wasza pierwsza ciąża tak jak u mnie nie bójcie się prosić psychologa o pomoc. To nic złego, a stres potrafi być zabójczy. Już prawie połowa za mną i nadal jestem w szoku jak bardzo nie da się opisać procesów zachodzących w ciąży, a maluszek jeszcze nie kopie więc pewnie więcej przygód przede mną. Rozmawiajcie ile się da, nie trzymajcie leków w sobie
U nas dziś 6+2 , idziemy na 1 wizytę idziemy 7+1 , mam nadzieję że wszystko będzie dobrze ale strach jest . Czasem mam jakieś kłucia co mnie niepokoi , dwa razy miałam jakby brązową wkładkę . Myślę że każda z nas gdzieś się obawia ale najważniejsze żeby te dobre myśli wygrywały co dzień czas szybko leci , zaraz maluszki będą już z nami
Ale przeżycia ! Podobno właśnie ten stres jest najgorszy.. myślałam ze tylko ja tak panikuje i chodzę jak na szpilkach miałam wrażenie że czasem mi rozum odejmuje.. ale też byłam pewna że strach przejdzie jak usłyszę serduszko… coś czuję że będzie mi ciężko po stracie pierwszego maleństwa teraz chyba nie umiem się zbytnio cieszyć…
A wiesz że też czuję czasem takie lekkie kłucie ciągnięcie czasem bolą mnie pachwiny a i czasem mam takie bóle przypominające jak na okres ale nie mocne i też zastanawiałam się czy aby na pewno jest okej i wszystko to podobno jest rozciągającą się macica oraz szereg innych ciążowych dolegliwości
Odniosę się jeszcze do mojej przeszłości i utraty moje pierwszego Aniołka. W dniu kiedy to się stało nie czułam nic, żadnych bólów nie miałam, żadnej krwi. Maleńka brązowa plamka wielkości guzika od koszuli.. myślałam że to normalne bo każdy miał jakieś plamienia.. ból piersi mi nie dokuczał byłam szczęśliwa i zadowolona nic nie przepowiadało tego że straciłam dziecko dlatego tak panicznie teraz się boję, że znów nic nie poczuje…
dziekuje, ciezko mi baaardzo, ale ja juz kochana niedlugo rodze, za tydzien mam indukcje (niestety cukrzyca ciazowa) ale probujemy silami natury i kolejny stresik jest
Wow ! Kurczę daj znać koniecznie jak będzie po wszystkim Noo ja to zanim zaszłam w ciążę to już się martwiłam że nie dam rady urodzić.. i chcę cesarkę
teraz ? Czuję że też chcę naturalnie chociaż boję się tego bólu to myślę że skoro jest tyle ludzi na świecie to dam sobie rade
bądź silna ! Wierzę w Ciebie o trzymam kciuki !
dziekuje ci bardzo kochana! rowniez trzymam kciuki za ciebie i dawaj znac w poniedziałek jak bylo, wierze ze bedzie wszystko dobrze, zobaczysz
Doskonale wiem, do czujesz, ja do póki nie zaczęłam czuć ruchów dziecka też byłam wiecznie zestresowana. Od momentu odczuwania ruchów jest lepiej, ale z kolei kiedy trafiają się dni, że mała jest spokojniejsza i mniej się rusza to też się denerwuje.
Kochane dziś zobaczyłam serduszko okazuje się że ciąża jest młodsza o jakieś 5 dni i dopiero co zaczęło bić serduszko
trochę mnie to uspokoiło
Superowo
trzymamy kciuki u mnie później o 7 dni, niż wskazuje miesiączka