Cześć, zakładam ten wątek, bo sama jestem właśnie w trakcie leczenia niepłodności i bardzo potrzebuję się wygadać. Liczę, że znajdę tu osoby, które przechodzą przez coś podobnego – razem zawsze łatwiej.
Staramy się z mężem o dziecko już 8 miesięcy i niestety na razie bez skutku. Za nami już pierwsze badania, monitoringi, konsultacje… i coraz więcej pytań bez odpowiedzi. Nie ukrywam, że to wszystko powoli zaczyna mnie przytłaczać. Są dni, kiedy mam w sobie dużo nadziei, ale są też takie, kiedy czuję bezsilność i łzy same lecą.
Lekarz wspominał już o kolejnych krokach być może inseminacja albo nawet IVF, jeśli kolejne miesiące nie przyniosą efektu. Nie ukrywam, że to mnie przeraża, ale z drugiej strony bardzo chcę walczyć o nasze marzenie. Chciałabym, żeby ten wątek był miejscem wsparcia dla nas wszystkich!
Dobrze, że tu jesteś – naprawdę, w grupie raźniej, bo kto zrozumie nas lepiej niż inne dziewczyny, które przechodzą przez to samo?
8 miesięcy starań to już taki moment, kiedy człowiek zaczyna się zastanawiać, co jest nie tak… I rozumiem te emocje – raz nadzieja, raz totalna bezsilność. Ja też miewam dni, kiedy myślę „na pewno się uda!”, a potem przychodzi @#$% okres i czuję, jakby ktoś mi zabrał kawałek serca. Badź, też świadoma że 8 miesięcy to nie taki długi okres starania! Po prostu nie myśl o tym za dużo, a jest duża szansa ze organizm będzie gotowy
Fajnie, że działasz i masz już pierwsze badania za sobą! To znaczy, że jesteście o krok bliżej do rozwiązania zagadki. Inseminacja, IVF – to wszystko brzmi strasznie na początku, ale jak spojrzysz na to z drugiej strony, to są po prostu kolejne opcje, które mogą Wam pomóc. A przecież liczy się tylko to, żeby w końcu trzymać w ramionach swój mały cud, prawda?
Trzymam za Ciebie i wszystkie dziewczyny tutaj mega mocno kciuki! Nie jesteś w tym sama i jak tylko będziesz potrzebowała pogadać, ponarzekać, wyżalić się – pisz! Bo my tu wszystkie dokładnie wiemy, jak to jest
Cześć kochana, bardzo dobrze, że założyłaś ten wątek nie jesteś sama i dobrze, że chcesz mówić o swoich emocjach Pisz śmiało, wyrzucaj z siebie emocje, razem zawsze raźniej! Trzymam za Was mocno kciuki i wierzę, że mimo wszystkiego przyjdzie dzień, kiedy spełnicie swoje marzenie o maluszku
Trzymam mocno kciuki ivf to kwestia nastawienia - tak mysle. Ja dlugo o tym myslalam, jak poszlam do kliniki nieplodnosci to w sumie uslyszalam „niestety trzeba bedzie rozwazyc ivf” i nie rozumialam czemu „niestety”. Okazuje sie ze wiele osob ma duze obawy przed ivf, jak odpowiedzialam lekarce ze bralam to pod uwage i w ogole niemam zadnych watpliwosci to byla zaskoczona i z miejsca przylaczyli nas do programu refundacyjnego (bo akurat mielismy pelne wskazania - mam bardzo niskie amh po usunieciu jajnika, jestem po leczeniu onkologicznym).
Ivf to szansa dla osob ktore nie sa idealne, ktorym cos brakuje, a medycyna im w tym pomaga. Po to mamy leki i rozne procedury aby sobie pomagac. A takie zycie, ze raz jest ok, a drugi raz cos nie wychodzi.
Trzymam mocno kciuki! Pamietaj ze nie nalezy sie bac, wszystko jest dla ludzi a jak ma pomov to nic tylko sie cieszyc!
Dziękujemy, że zabrałaś udział w dyskusji
To bardzo ważny i potrzebny głos wiemy, że wokół IVF wciąż krąży wiele obaw i stereotypów, a przecież to przede wszystkim ogromna szansa dla par, które mierzą się z trudnościami. oczywiście zgadzamy się medycyna jest po to, by pomagać, a każdy krok w stronę rodzicielstwa, niezależnie od drogi, zasługuje na wsparcie, nie ocenę. Cieszymy się, że udało się Wam dostać do programu refundacyjnego i że trafiłaś na lekarzy, którzy potraktowali Wasze potrzeby poważnie.
A do wszystkich Mamusiów i Tatusiów, którzy rozważają IVF pamiętajcie, nie jesteście sami. Jesteśmy tutaj, żeby wspierać i dodawać otuchy!